środa, 16 stycznia 2008
Rany Julek! Kaufland się pali!
15.01.2007 godzina 16ta. Market Kaufland Słupsk. Kilka osób, w tym dyrektor, przebywa na palarni. Gadamy sobie o wszystkim i niczym. Czyli całkiem luźne gadki.
Dyrektor odbiera telefon. Pożar na markecie! Pierwsza myśl? Ktoś sobie niezłe żarty stroi. Oj chyba jedna nie. Wybiegamy chwytając najbliższe gaśnice. Co? Gdzie? Na chipsach...
Już przy kasach czuć zapaszek spalenizny. Sprint przez pasaż. Wbiegam ma główną alejkę. Dym nie tylko czuć ale i widać. Aleja z chipsami. Zapomnij! Gęsto od dymu. Nic nie widać. Smród potworny. Zatyka momentalnie i dusi. Przebiegam od alkoholi. Róg działu. Coś tam widać. Ale gdzie dokładniej. Powyżej regału widać lekki pomarańczowe zabarwienie. Kilka „strzałów" z gaśnicy. Guzik, to na nic się nie zda. Trzeba stąd zwiewać.
Biedna kasjerka nie wie co robić. Bierz nogi za pas i na dwór. Ochrona biega ewakuując klientów. Wraz z nimi przeszukuję działy czy oby ktoś nie został. W międzyczasie dym zrobił się na tyle potężny iż odciął główną alejkę. Rozprzestrzenia nie bardzo szybko.
Trwa jeszcze ewakuacja gdy pojawia się straż pożarna. Znaczy nic tu po mnie. Stoimy na dworze i marzniemy. Publika oczywiście dopisuje. Gapiostwo chce być jak najbliżej. A co tam Panie się pali? A co spłonęło? A zakupy to będzie można jeszcze dzisiaj zrobić? A moja złotówka została w wózku.
Ludzie nie macie większych zmartwień? Rozglądam się o pracownikach czy są wszyscy. Brakuje jednego. Informuję ochronę. Okazało się że dzielnie walczy z ogniem.
Trochę potrwało zanim pozwolono wejść pracownikom choć do przedsionka. Wielu wyskoczyło tak jak stało na dziale. W samych fartuchach.
Oddymianie marketu trwało dość długo. Ekipy telewizyjne szaleją, telefony urywają się. W końcu to taka wielka sensacja. Jeszcze trwa oddymianie kiedy zaczynamy porządki. Zbieranie wody. Dwie maszyny myjące mają co zbierać. Wkraczamy z pomocą narzędziami ręcznymi (ściągaczki).
Czeka nas upojne popołudnie. Jak się okazuje po zebraniu także i noc.
Pracy ogrom. Pozbierać wodę. Podnosić palety i podesty Aby wygarnąć wodę i brud po pożarowy. Pomyć towar. Poukładać. Odbudować spalony regał.
Ale udało się. Na otwarcie marketu tylko nikła nutka zapachu i odrobina sadzy na ścianach świadczyła iż ledwie kilka godzin wcześniej pożar trawił market.
A tutaj kilka zdjęć z tego wydażenia
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz