wtorek, 21 lipca 2009

Waldkater


Pokaż Waldkater na większej mapie
Na terenie Lasku północnego w Słupsku, ukryty wśród drzew, znajduje się pewien budynek.
Mało znany nawet wśród rodowitych słupszczan. Niegdyś bardzo popularna restauracja.
Aktualnie ma tu swoją siedzibę Katedra Filzofii Pomorskiej Akademi Pedagogicznej.
Jest to obiekt znajdujący się pod opieką Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, ma więc założoną swoją kartotekę i już za kilka lat stanie się „pełnoprawnym” zabytkiem, jak wiele innych w Słupsku. Interesujące są również dzieje budynku, które przybliżę.
Ze starych niemieckich kronik wiemy, że od średniowiecza na terenie zajmowanym przez nasze budynki znajdowały się pastwiska dla owiec. Miejsce to było po części własnością miasta i książąt pomorskich. Ponieważ przez teren dzisiejszego obiektu przepływał strumyk, zostały na nim założone stawy rybne, w tym także do hodowli narybku. Stawy te zostały później zasypane i dziś nie pozostało po nich wiele.
W kronikach niemieckich możemy przeczytać, że strumyk ten nazywał się Rennebach, a jego źródła znajdowały się na wzgórzach okalających miasto z północnego zachodu zwanych Langenberge bądź też Lohmühlsberge. Tę drugą nazwę wzgórza zawdzięczały młynowi Lohmühle znajdującemu się u wejścia do doliny u stóp naszego obiektu. Podupadający młyn został jeszcze w XIX wieku przebudowany na zajazd, który przejął początkowo jego nazwę. I tu zaczyna się nietypowa historia obiektu. Jak podaje Otto Laudan, któremu zawdzięczamy mnóstwo interesujących informacji na temat nazewnictwa lokalnego w regionie słupskim, nazwę zmieniono na Waldkater za namową von Hagena – prezesa Sądu Krajowego (Landgerichtspräsident). Von Hagen bywał w Słupsku w latach 1886-1893 i słupszczanie zawdzięczali mu wiele nietypowych nazw nadawanych obiektom znajdującym się w mieście, gdyż ten miłośnik Gór Harcu odnajdywał ich podobieństwo w okolicach Lohmühlsberge. Między innymi dolina strumyka Rennebachprzypominała mu dolinę rzeki Bodetal (dziś Bode) wokół lasu „kocura”otaczającego Thale (miejscowość w Górach Harcu). Podobno nie tylko wzgórzom Lohmühlsbergen nadał wówczas nazwę „Waldkater”, ale także jedno ze wzgórz nazwał Hexentanzplatz (jak szczyt Harcu – 451 m n.p.m., gdzie miały odbywać swe sabaty w Noc Walpurgii niemieckie czarownice). Strome zbocze dolinki nazwać miał Roßtrappe dla upamiętnienia słynnego kamienia z Harzu, na którym znajduje się odcisk podkowy końskiej. Nic zatem dziwnego, że w trosce o swoją reklamę niewielki zajazd chętnie przyjął nazwę upamiętniającą jeden z najpiękniejszych zakątków Niemiec. Historia przechowała nazwisko właściciela zajazdu, który przyjął miano „Waldkater”. Nazywał się on Giebe i zasłynął tym, że owego kocura kazał wymalować na szyldzie swej gospody.
W 1912 r., zapewne na skutek wzrostu zamożności słupszczan i zwiększonego ruchu gości, starą gospodę zburzono a na jej miejscu rok później podwoje otworzyła restauracja „Parkrestaurant” zaprojektowana przez miejskiego radcę budowlanego Diesenda. Wkrótce jednak nowa budowla wróciła do nazwy swej poprzedniczki i jej szyld ponownie przyozdobiła podobizna kocura.
W miarę wzrostu obrotów restauracja stale wzbogacała swoją ofertę i wkrótce stała się jednym z ulubionych miejsc odpoczynku słupszczan. Sprzyjało temu piękne usytuowanie obiektu oraz umiejętna reklama prowadzona przez właściciela zajazdu.
Niemały wpływ na to miała też linia tramwajowa (według ówczesnego oznakowania „linia zielona”), której trasa prowadziła od dworca PKP, przez Rynek (Markt), ulice Partyzantów (Blumenstraße), Kilińskiego (Präsidentenstraße), Kaszubską (Kassuberstraße) aż w okolice miejskiego parku Waldkater, który przyjął swoją nazwę od znajdującej się na jego terenie restauracji. Twórcą koncepcji terenów zielonych w naszym mieście był księgarz i radny miejski Karl Schrader (1834-1923), uznawany nie tylko za ojca parków miejskich: Waldkater i Waldkatze (dzisiejszy Lasek Południowy), ale także i miejskich zieleńców.
Nie należy jednak zapominać, że wówczas droga do restauracji biegła zupełnie inaczej niż teraz. Nie była to ulica, lecz tzw. przez mieszkańców droga do Waldkater. Miała ona charakter wybitnie spacerowy, bowiem od ulicy Kaszubskiej przebiegała przez Lasek Północny powyżej stadionu, a dalej wiodła do podnóża restauracji (czyli z przeciwnej strony budynku niż obecnie). Lata wojny powstrzymały rozwój restauracji, nie zmieniły jednak charakteru tego obiektu. Po zakończeniu wojny zaprzestano działalności gastronomicznej i przez pewien czas obiekt był opuszczony. Jak wspominają pierwsi mieszkańcy Słupska, były to ulubione tereny zabaw dziecięcych. W miarę postępów w zagospodarowywaniu miasta zajęto się także opuszczonym obiektem, który po uporządkowaniu terenu przekazano na cele lecznictwa. Jedną z chorób społecznych po wojnie była gruźlica, która z racji łatwości przenoszenia wymagała odosobnionych miejsc terapii. Lokalizacja w Lasku Północnym, jak nazwano dawny park miejski Waldkater, spełniała wszelkie wymogi stawiane przed takimi placówkami. Dostosowując otoczenie obiektu do nowej roli, zasypano dawne stawy i koryto strumyka. I tak w latach 40. otwarło podwoje Państwowe Prewentorium Gruźlicze, w którym mogło przebywać ok. 80 dzieci. Jak wspominają pierwsi słupszczanie, prewentorium było przeznaczone dla chorych dzieci z Górnego Śląska. W Archiwum Państwowym w Słupsku zachowały się protokoły kontroli z tego okresu, które wskazują na zmianę nazwy placówki w latach 50. na Państwowe Prewentorium „Lasek Północny”. Gospodarzem obiektu było Ministerstwo Zdrowia. Kiedy Słupsk został miastem wojewódzkim, zarządzeniem wojewody z dn. 30 lipca 1975 r. powołano Wojewódzki Szpital Zespolony, w skład którego wchodziło jeszcze Państwowe Prewentorium „Lasek Północny”. Z chwilą gdy gruźlica przestała być problemem społecznym, zmieniło się także przeznaczenie obiektu. Został on przekształcony w żłobek, ale gospodarzem dalej był resort zdrowia. Nie było to dobre położenie dla takiej placówki i dlatego wkrótce zapadła decyzja o przekazaniu całego obiektu szybko rozwijającej się wówczas Wyższej Szkole Pedagogicznej.
Początkowo znajdowało się tam Studium Wojskowe, a w latach 90. mieściła się tam neofilologia. Od dwóch lat w budynku znajduje się swe miejsce Katedra Filozofii. Mimo upływu czasu obiekt zachował urokliwe położenie i do dzisiaj robi imponujące wrażenie. Przed budynkiem rosną drzewa, pomniki przyrody, dodające uroku całemu obiektowi. Jest tu szczególna grupa sześciu drzew – cztery klony jawory i dwa klony, wysokości ponad dwudziestu metrów, o blisko dwuipółmetrowym obwodzie każdy. Ponadto znajduje się tu zabytkowy jawor o obwodzie 256 cm i wysokości 23 m.



Wykozystano tekst z Dialog Akademicki nr 23/2007
Autor: Stefan Konstańczak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz